Jesienna batalia 2018
Jesień przemija, a wraz z nią moja druga część sezonu. Do końca zostały mi już tylko dwa biegi: maraton i górska masakra. Natomiast już dziś chciałbym podzielić się z wami moimi odczuciami wobec mojej batalii.
W podróży na Kasprowy |
Jesienną walkę zacząłem od biegu marzeń- BUGT. Krajobrazowo
cudny bieg, a przewyższenia niesamowite. Po prostu ten bieg trzeba przeżyć :D. Jednakże brakowało mi biegania. Tatry są za strome, a kozicą nie jestem, więc skaliste podłoże dodatkowo mnie spowalniało :(. Problemy żołądkowe dobiły mój czas powyżej 12,5 h. Czy wrócę? Do Tatr, na pewno, kocham te góry :). A do rywalizacji? Hmm,
marzenie spełniłem i nie czuję obecnie potrzeby powtórki.
Raciborski bieg |
Po raciborsku biegu zaczęły się problemy zdrowotne. Ciało
nie wytrzymało :( i zacząłem walczyć z przeciążeniem mięśnia pośladkowego,
który ostro niszczył mojego dwugłowca. Mimo to, chciałem B7D. Chciałem przekroczyć
kolejną granicę kilo-metrażową. Walkę o fajny czas należało odłożyć. Noga mogła
nie wytrzymać zbiegów, a najbardziej obawiałem się zejścia z trasy. Czy miałbym
na tyle sił by posłuchać rozsądku i zrezygnować? Na szczęście nie musiałem tego
sprawdzać, a nawet odważyłem się powalczyć na ostatniej górce i wbiec po 12h i 20 min.
Cały festiwal jest boski :D, a krynicka setka cudna :). Pięknie się tam biegnie, a punkty żywnościowe są wyśmienite. Chcę tam wrócić :), by udowodnić sobie swoją siłę. Czy 11h jest realne?
Cały festiwal jest boski :D, a krynicka setka cudna :). Pięknie się tam biegnie, a punkty żywnościowe są wyśmienite. Chcę tam wrócić :), by udowodnić sobie swoją siłę. Czy 11h jest realne?
Z przeciążenia nie wyszedłem, a już byłem we stolicy z
ukochaną. Gdańsk mnie usatysfakcjonował pod względem tegorocznej życiówki, ale
postanowiłem zaryzykować i powalczyć :P. Czy były szanse? Może treningowo nie
szarpałem przez ostatnie tygodnie. Może zdrowie mnie spowalniało. Jednakże me
serce wojownika nie pozwala mi tak łatwo rezygnować z eksploracji własnych
możliwości. Po mocnym półmetku (1:23), brakowało mi lekkości w nogach. W
drugiej połówce zderzyłem się ze ścianą i zakończyłem bieg z ponad 8 minutową stratą do życiówki
(2:55:11). Czy byłem zdruzgotany? Nie każdy bieg wychodzi. Poza tym jak się
zamartwiać, jeśli po chwili przybiegła Madzia, z którą mogłem spędzić resztę
weekendu.
Po krótkim odpoczynku, stanąłem na linii startu półmaratonu Silesia.
Po rocznej przerwie wróciłem na trasę swoich pierwszych maratonów, choć dziś na
części jej trasy. Czuję, że Silesia to mój domowy bieg, a meta na nowo otwartym
stadionie wzbudzał dodatkowe emocje. Miało być luźno, ale ponownie wystartowałem w tempie na złamanie 1:20. Dopiero podbieg na ostatnich
kilometrach z Siemianowic zweryfikował moje siły. Po godzinie i 22 minutach, z finiszem na
pięknym stadionie, kończę HM Silesia. Ahh ten stadion, a odczucia towarzyszące
bieganiu przy tylu kibicach nieziemskie :D.
Stadion!!! |
Po Silesii zostało mi tylko 14 dni do kolejnej konfrontacji
maratońskiej. Zaczynam w końcu wracać do mocniejszych treningów. Kiedy rośnie
nadzieja na piękny start, dostaję cios od własnego ciała :(. Pobolewa stopa na
tydzień przed startem, a następnie dołącza do niej Achilles. Czy odpuszczę?
Phi, pobiegnę zdrowo-rozsądkowo, ale będę walczył :P. Nie jestem nauczony z
rezygnacji marzeń ;).
Ruszam do Poznania z moim małym fanclubem- ze siostrą (przypomniał mi się opis ze startu Ślężańskiego) . Lubię poznańską trasę, a oprócz walki z najlepszymi nightami, mam okazję odwiedzić choć na momencik swoją babcię.
Po lekkim opóźnieniu ruszam na pełnym gazie. Na półmetku znów notuję czas około 1h 23min, ale znów dostaję łupnia ;P. Po walce ze sobą tracę 6 minut do Gdańska, osiągam 2:53:52. Dawno nie miałem tak miękkich nóg, ale bufet, piwko i masaż stawiają mnie na nogi :D.
Ruszam do Poznania z moim małym fanclubem- ze siostrą (przypomniał mi się opis ze startu Ślężańskiego) . Lubię poznańską trasę, a oprócz walki z najlepszymi nightami, mam okazję odwiedzić choć na momencik swoją babcię.
Po lekkim opóźnieniu ruszam na pełnym gazie. Na półmetku znów notuję czas około 1h 23min, ale znów dostaję łupnia ;P. Po walce ze sobą tracę 6 minut do Gdańska, osiągam 2:53:52. Dawno nie miałem tak miękkich nóg, ale bufet, piwko i masaż stawiają mnie na nogi :D.
Poznań i ostatnie podbiegi |
Czy jesienna batalia wyszła?
"Każda porażka jest szansą, by spróbować jeszcze raz- tylko mądrzej." H. Ford
W okresie 2 miesięcy wystartowałem w 6 mocnych zawodów (w
sumie około 300km). Mogę stwierdzić, że wytrzymałem obciążenie, choć z małymi
problemami.
Czy jestem zadowolony z wyników?
Chociaż, że brakło mi sporo do życiówek na asfalcie, a w górach nie wykręciłem swoich planów (11h-12h), to walczyłem dzielnie. Zrobiłem mocne wyniki :), chociaż chciałoby się łamać kolejne granice :P. Ale będą jeszcze okazje :D.
Czy mam odpowiedź na pytanie z początku roku?
Nie ;). Nie wiem, czy lepsze wyniki kręcę na miejskich maratonach czy górskich ultra. Lepiej czuję się w górach, ale brakuje mi czasem szybkości :D.
Czy jestem zadowolony z wyników?
Chociaż, że brakło mi sporo do życiówek na asfalcie, a w górach nie wykręciłem swoich planów (11h-12h), to walczyłem dzielnie. Zrobiłem mocne wyniki :), chociaż chciałoby się łamać kolejne granice :P. Ale będą jeszcze okazje :D.
Czy mam odpowiedź na pytanie z początku roku?
Nie ;). Nie wiem, czy lepsze wyniki kręcę na miejskich maratonach czy górskich ultra. Lepiej czuję się w górach, ale brakuje mi czasem szybkości :D.
PS: Szczegółowe relacje z jesiennych biegów we wcześniejszych postach :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz