wtorek, 4 lipca 2017

Nadchodzi nieubłaganie druga część sezonu i moja wewnętrzna batalia górsko-asfaltowa. Wiosna była jedynie przekąska 😝, bo na jesień zwariowałem😝. Trzymajcie kciuki bym wytrzymał nadchodzące prawie 2 miesiące totalnego obciążenia, a sił do walki będę szukał wgłębi serca🏃.


Od dziś pozostało mi już tylko 45 dni. Na początek ruszę w wymarzoną przygodę. 19 sierpnia ruszę na Tatry 😃. Tak, udało mi się😃. Postanowiłem zgłosić się, a myśli o mojej gotowości do tej imprezy postanowiłem zostawić losowi (podobnie jak na Szczawnicy). Mimo tylu chętnych, będę miał możliwość zmierzenia się z trasą. Będzie ciężko. Mimo że to tylko 70km to przewyższenia ponad 5000 nieźle mnie pewnie sponiewierają. Jednakże to Tatry i każdy szczyt będzie nagrodzonym cudnym widokiem😆.

Trasa BUGT-a

Ledwo dojdę do siebie, a tu na horyzoncie będzie pojawiać się B7D. Dokładnie 3 tygodni regeneracji😆. Prawie regeneracji😜, bo końcówka sierpnia to ostatni bieg GP Raciborza. Czy uda mi się w końcu pobić półmaratońską życiówkę? Będzie ciężko, w nogach będą siedzieć Tatry. Mimo wszystko wrócę radosny, bo bieg jest fajny, a dodatkowo w Raciborzu jest zawsze świetna ekipa znajomych😃.

9 września stanę na linii startu B7D😁. Pomysł występu siedział w głowie już od dawna. Opowiadania znajomych krążyły w mojej głowie, ale plan startu w tegorocznej imprezie zrodził się po ogłoszeniu skrócenia trasy w Szczawnicy. Chciałem przekroczyć kolejną granicę kilometrażową, a tegoroczny kwietniowy śnieg mnie powstrzymał. Widocznie życie miało kierować mnie na Krynicę. Tak biegnę pełne 7 dolin, czyli stówę po Beskidzie Sądeckim.
Trada B7D
Drugą część jesieni postawiłem na asfalt, na walkę o kolejne bariery maratońskie. Czy 2:45 jest możliwe? A może mój szalony umysł pokusi się o jeszcze mniej 😜. Tempo treningowe jest mało optymistyczne, ale … 😜
Wybór był ciężki. Walczyłem wewnętrznie między startem w swojej ulubionej Silesii (już rok temu odpuściłem w celu zdobycia korony), a szybszą poznańską trasą. Postawiłem w końcu na mistrzostwa nightów. Jadę 15 października do Poznania, z którego przywiozłem miłe wspomnienia i piękną życiówkę 😃.
Drugą zaletą Poznania jest 5 tygodni przerwy od Krynicy, która pozwala myśleć o jeszcze jednej próbie maratońskiej. Tak, tego samego dnia zapisałem się na dwa maratony.
Jaki? Wracam 24 września do stolicy😆. Dlaczego Wawa? Phi 😛. Czuję, że jeśli Krynica mnie nie zniszczy to będę się lepiej czuł niż w Poznaniu.

Czy to koniec planów?
Ciągle siedzi w głowie jeszcze jedna myśl. Mimo, że rozwaga bierze pod uwagę jedynie półmaraton, to nadal się obawiam o przeciążenia. Z drugiej strony, nie chcę opuścić tej imprezy, czuję do niej sentyment, czuję z nią więź terytorialną. Tak to Silesia i finisz na stadionie Śląskim😃😃.