艣roda, 13 wrze艣nia 2017

B7D, czyli pierwsza setka 馃槂

 

Plan uczestnictwa w festiwalu biegowym w Krynicy zrodzi艂 si臋 p贸藕n膮 wiosn膮. Mimo, 偶e s艂ysza艂em wiele cudownych opinii, nie chcia艂em 艂膮czy膰 dw贸ch wielkich imprez obok siebie. Tak, nawet m贸j "chory" umys艂, obawia艂 si臋 regeneracji po BUGT-cie 馃槍. Zmiana plan贸w nast膮pi艂a wraz z nawrotem zimy. Zimy, kt贸ra zabra艂a mi pe艂en dystans Niepokornego Mnicha 馃槱. Szybko zrekompensowa艂em sobie poczucie braku nowego rekordu kilometrowego. Ojciec zapyta艂: "Mo偶e Krynica?", a ja "Dobrze, ale ja tam pobiegn臋 setk臋" 馃槈.
Gotowy do startu
Nadchodzi pi膮tek, czas wyjazdu do Krynicy. Taktyka biegu si臋 drastycznie zmieni艂a. Czemu? Hmm..By艂em zdumiony powrotem do si艂 po walce w Tatrach, ale nie przypuszcza艂em, 偶e p贸艂maraton mnie sponiewiera. Mo偶e na艂o偶y艂o si臋 obci膮偶enie, ci臋偶ko powiedzie膰. Wiedzia艂em jedno, dwa tygodnie przed Krynic膮, przeci膮偶y艂em mi臋sie艅 po艣ladkowy 馃槙. Nawet nie przypuszcza艂em jak dokuczliwa mo偶e by膰 ta kontuzja 馃槙. K艂ucie niszczy艂o psychik臋, skr贸cony krok irytowa艂, ale dopiero przy zbiegach neurony szala艂y. Jak mam przeby膰 ultra oszcz臋dnie zbiegaj膮c? No c贸偶, jad臋, zobaczymy co trasa poka偶e :).
Na festiwal przyby艂em z ca艂膮 rodzin膮 馃槂, nawet moja psiunia si臋 wybra艂a :). Pakiet szybko odebrany, kwaterunek i powoli czas by艂o my艣le膰 o spaniu. Hmm, my艣lenie si臋 przed艂u偶y艂o prawie do p贸艂nocy, a budzik na drug膮 to by艂a ostateczno艣膰 馃槀.
Wsta艂em i jazda 馃槃. Str贸j za艂o偶ony, kawa wypita, p艂atki zjedzone ... no to zak艂adam plecak i rozgrzewka, czyli prawie 3km na start ;P. Pi臋knie wygl膮da Krynica noc膮. Na starcie, pe艂no ludzi 馃槂. Niezwyk艂a atmosfera, kr贸tka pogaw臋dka z Markiem i czas rusza膰 :D.
Pierwsze kilometry przez miasto id膮 wolniej ni偶 w dolinie Chocho艂owskiej (hmm id膮 efekty b贸lu), ale nagle skr臋t i lecim w Beskid S膮decki. Wbiega mi si臋 cudownie, dosy膰 艂agodne g贸ry. Zbieg ju偶 nie jest tak lajtowy. Ciemno艣膰 i noga mnie spowalnia, na trasie do Rytra trac臋 kolejne pozycje 馃槮. Na dole szybkie uzupe艂nienie kalorii i jazda na Przehyb. Robi si臋 ciasno, po drodze mijam uczestnik贸w biegu na 64km, a tak偶e znajomych. Mi艂o by艂o Was spotka膰. Dzi臋ki Justyna za pogaw臋dk臋, Darku i Karolu za doping i te par臋 s艂贸w. Sorki, 偶e tym razem nie tryska艂em humorem- by艂o mi ci臋偶ko, jednak neurony nadal wysy艂a艂y sygna艂y, nie znudzi艂o im si臋 馃槣. Na Przehybie (44km zaliczam po 5h 9 min) mieszam wszystko 馃槣. Cola, izo, owoce, kabanosy, ciastka. Uzupe艂niam plecak i jazda 馃榿.
Kolejne kilometry nie藕le lec膮. Pod g贸r臋 postanawiam walczy膰. Wolno, ale biegn臋 ;P. Niestety w d贸艂 nadal trac臋. Nagle mija 50-tka, a ja nadal tak samo si臋 czuj臋. Znika obawa, 偶e jednak b臋d臋 musia艂 rozwa偶a膰  zej艣cie z trasy. Wytrzymam 馃槂, a s艂owa ukochanej i wspania艂ej rodzinki dodaj膮 si艂. Nagle Piwniczna (66km mijam po 9h 20min), mijam Mi艂osza i Soni臋 (mi艂o spotka膰 kolejne znajome twarz 馃槂 ) i lec臋 do jedzonka :). Znajduj臋 偶urawink臋 :D.
Po偶egnalny widok na Piwniczn膮 Zdr贸j
Trasa od Piwnicznej robi si臋 stroma, ale ju偶 tylko 34km. Przypominaj膮 mi si臋 s艂owa Marka o trzech ma艂ych, ale ci臋偶kich do wbiegni臋cia 艣ciankach. Masakra, tylko id臋, a s艂o艅ce zaczyna mnie wypala膰. Niby tylko 11 km mi臋dzy punktami od偶ywczymi, a znikn膮艂 litr izo i czu艂em si臋 odwodniony. Dodatkowo zacz膮艂 szale膰 mi 偶o艂膮dek. Dobra, robi si臋 p艂asko i par臋 kilometr贸w do punktu. Trzeba biec. Na trasie spotykamy mieszka艅c贸w wiosek. Wyszli i obdarowali biegaczy wod膮 :). Niesamowite dzieciaki i ta rado艣膰 馃槂. Nagle wy艂ania si臋 punkt od偶ywczy (77km) i postanawiam postawi膰 si臋 na nogi. 15 minut zlecia艂o, ale wyszed艂em pe艂en si艂 :D. Nadszed艂 czas na wspinaczk臋 wzd艂u偶 wyci膮gu narciarskiego. 呕el nie wchodzi...  Hmm, no c贸偶 koniec uzupe艂niania kalorii po偶ywieniem. Mo偶e wytrzymam te 20 km 馃槣 i jak si臋 okaza艂o 3h walki 馃榿.
Zlatuj臋 do kolejnej dolinki, mijam 83km i nagle ... No nie wiem co si臋 dziej臋. Pojawia si臋 szutr o lekkim nachyleniu, a mi zosta艂y si艂y do biegania. Marek wspomina艂, by zostawi膰 si艂y na ko艅c贸wk臋, bo jest przyjemna :D. No to lec臋, mijam wsp贸艂towarzyszy bieg贸w na 100km, na 64km - wszyscy id膮, tylko jeden wariat jeszcze biegnie 馃槢. Przez najbli偶sze 5 km awansuj臋 o 7 pozycji na 58 lokat臋.
Finisz
Wypijam col臋, drug膮 col臋 (tak kalorie ju偶 tylko w p艂ynie) i jazda do g贸ry. Nadal biegn臋, a przede mn膮 wy艂ania si臋 zbieg. Ju偶 tylko 10 kilometr贸w, w艂膮czy艂 mi si臋 tryb samo destrukcji馃槢. W najgorszym przypadku doczo艂gam si臋, wi臋c lec臋 w d贸艂. Czuj臋 pr臋dko艣膰, przychodzi rado艣膰 z biegania w g贸rach 馃槂. Mo偶e sza艂u nie ma (tempo 5 min/km), ale dzi艣 to niezwyk艂a pr臋dko艣膰. Przeganiam kolejnych biegaczy, skr臋t wzd艂u偶 p艂otu i ju偶 jestem w Krynicy. 艢cigam si臋 z biegaczem, ale po wbiegni臋ciu na
deptak odpuszczam. Czas na triumfalny finisz. Widz臋 ukochan膮 rodzink臋, przybijam im pi膮tk臋. Nast臋pne pi膮tki lec膮 do kolejnych kibic贸w i po chwili po 12 godzinach i 20 minutach przebiegam lini臋 mety. Mam setk臋 馃槃. Nogi wytrzyma艂y 馃槃. 艁api臋 za piwo, ale nogi ju偶 jak z waty 馃槣.
Po lekkim masa偶u ruszamy z rodzink膮 na obiad. Hmm, pyszna zupka chrzanowa 馃構 plus pierogi postawi艂y mnie na nogi. Id臋 na dekoracje 馃榿. Tak, zaj膮艂em 48 lokat臋, 43 w艣r贸d m臋偶czyzn i ostatecznie drugie miejsce w kategorii wiekowej M20 . W ko艅cu po odebraniu nagrody ruszam do kwatery pod d艂ugo oczekiwany prysznic 馃榿.


Nast臋pny poranek jest o dziwo przyjemny, wstaj臋 bez wi臋kszego b贸lu. Po 艣niadanku ruszam z matk膮 do by艂ej cerkwi na msz臋, a nast臋pnie na spacerek z pieskiem na wyci膮g w S艂otwinach 馃榿. Szkoda nam marnowa膰 dnia, wi臋c przed wyjazdem ostatni raz odwiedzamy deptak krynicki i Jaworzyn臋. 

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz