Majówka
|
Majówkowe medale: 3 cześć z GP Racibórz i Bieg pamięci powstańców Śląskich |
|
Przed startem |
Zregenerowany po gdańskim maratonie oraz biegu ultra w
Szczawnicy zacząłem ponownie nabierać rytmu treningowego. Wolny czas sprzyjał
treningom, a już 3 maja postanowiłem wystartować w kolejnych zawodach.
Wyruszyłem wraz z ojcem po kolejną część medalu Raciborskiego cyklu biegowe.
Tym razem był to "Bieg bez granic" na dystansie 10km. Jedynym minusem biegu jest jego pora, a
dokładnie godzina 16. Co by tu zjeść, by wytrzymać do tak późnej godziny, a się
nie przejeść ;). W zeszłym roku bieg odbył się tuż po ulewie, ale tym razem
wyglądało, że będzie sucho, lecz parno. Po krótkiej rozgrzewce stanąłem na
linii startu z założeniem zrobienia życiówki adekwatnej do ostatniego
maratońskiego wyniku. Wystrzeliłem jak z procy. Wydawało mi się, że czołówka
biegu biegnie ciut za wolno, ale powstrzymałem myśl o ich wyprzedzaniu.
Pierwszy kilometr poleciałem tempem 3:30, ale dłużej go nie mogłem utrzymać.
Liderzy uciekli, a ja gnałem przez kolejne kilometry tempem 3:40. Było dobrze,
ale już przed półmetkiem tempo się sypnęło.
Wystarczyło sił do ustanowienia życiówki
|
Ostatnie okrążenie w Raciborzu. |
na dystansie 5km (18:14), ale
kolejne kilometry już biegłem prawie 3:50. Czułem, że nie złamię drugi raz w
życiu 37 minut, ale postanowiłem walczyć do ostatnich metrów o jak najlepszy
czas. Dobiegłem po 37 min i 21 sekund zajmując 21 lokatę i 6 w swojej kategorii
wiekowej :). Na mecie nie czułem się jakoś wykończony czy zadyszany, ale
podczas biegu nie potrafiłem więcej wyciągnąć z nóg ;(. A po biegu znów
ruszyłem w poszukiwaniu lodów ;P. Poszukiwania były krótkie, ponieważ znałem
świetną lodziarnie na raciborskim rynku ;P.
Majówkę miałem zakończyć niedzielnym anglosaskim biegiem na
górze św. Anny. Z tego powodu postanowiłem wykorzystać wydłużoną majówkę i
zrobić dłuższe wybieganie z BNP (25km) już we czwartek. Biegło się łatwo, ale
jakoś zabójczego tempa nie wrzucałem. Kolejne dni postanowiłem biegać już
luźniej, ale dużo snu i wypoczynku pozwoliło nakręcić trochę kilometrażu ;).
|
Ostatnie 100 metrów do Domu Pielgrzyma |
Nadeszła niedziela, więc czas na kolejną potyczkę- Bieg Pamięci Powstańców Śląskich. Trasa
biegu to dwie pętle 5km po ścieżkach wokół sanktuarium na górze św. Anny. Miało
być trochę wspinaczki, bo trasa liczyła prawie 300m w pionie. Tak blisko mojego
domu nie startowałem w zawodach górskich, a nawet nie przepuszczałem jak ciężko
i zarazem cudownie będzie ;P. Równo o godzinie 13 wystartowaliśmy. Ruszyliśmy
leśną ścieżką w dół, rozpędzony wyminąłem całą czołówkę i gnałem
|
Ostatnie metry do mety :) |
wypracowując paręset
metrową przewagę. Trochę mnie dziwiło, że nikt mnie nie goni, ale na zbiegu w
salomonach czułem się świetnie (ponad kilometr prowadziłem ;P ). Niestety już
przy lekkim wzniesieniu zbiliśmy się w grupę i podbieg z Poręby pod Dom
Pielgrzyma pokonywaliśmy razem. Dobra, tylko na początku ;). Rywale byli dziś
silniejsi, a podbieg był dla mnie za stromy, by utrzymać ich tempo. Ostatnie
metry wspinaczki były masakrą :). Na szczęście na szczycie rozpoczął się
kolejny zbieg i dobiłem do drugiej grupki, lokując się na 8 pozycji na półmetku
z czasem 22 min. Znów ruszyliśmy w dół, a tempo znów mogłem podkręcić. Na dole
nadszedł czas na znany już kilometrowy podbieg i znów zacząłem tracić ;(. Na
szczęście kolejni rywale przegonili mnie na ostatnich metrach przed szczytem.
Czemu na szczęście?, bo lepiej od nich zbiegałem. Wystarczyło mi jakieś 200
metrów by ich przegonić, a reszta zbiegu pozwoliła mi wypracować wystarczającą
przewagę aż do mety. Dobiegłem z czasem 44:49 ze stratą 4 minutową do
pierwszego :), a zajmując 8 lokatę i 2 w kat. wiekowej :D !!! Tak, majówkę
kończę z podium :).
|
PODIUM!!! |
A po biegu, wizyta w sanktuarium na wyciszenie, a później na
lody w Sławęcicach :P. Dziękuję rodzinie za towarzystwo w moich biegowych
podróżach, a znajomym za doping na trasach :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz